Steve Cunningham to nieustępliwy rywal, ale nie poradził sobie z moim stylem boksowania - przyznał Tomasz Adamek, który odebrał Amerykaninowi tytuł mistrza świata IBF w wadze junior ciężkiej. Pojedynek odbył się w Newark pod Nowym Jorkiem.
- Po pierwszym nokdaunie (w ostatniej sekundzie drugiej rundy - PAP) wiedziałem, że zraniłem Cunninghama. To nieustępliwy rywal, ale nie poradził sobie z moim stylem boksowania. Okazał się dla niego za trudny - powiedział Adamek, który wcześniej był czempionem WBC w kategorii półciężkiej. 

Przełomowa była czwarta runda. Cunningham - jak wyliczyli statystycy - zadał w niej 21 ciosów z rzędu, a polski pięściarz był w opałach. Ale Adamek przezwyciężył kryzys, a co więcej znów posadził przeciwnika z Filadelfii na deskach. Do gongu brakowało wówczas 15,8 s. 

- Myślałem, że w tym starciu już mam Adamka i go znokautuję, jednak to on znów mnie "posadził". To kosztowało mnie porażkę. Taki jest boks - przyznał Cunningham. 

Trzecie liczenie Amerykanina miało miejsce w ósmej odsłonie. Nokdauny sprawiły, że Cunningham stracił trzy punkty, a co za tym idzie zwycięstwo. Punktacja sędziów wcale nie była jednogłośna - dwóch opowiedziało się za Adamkiem, zaś jeden przyznał wygraną Cunninghamowi, co spotkało się z głośnymi protestami wielu polskich kibiców zgromadzonych w hali w Newark. 

Przed ostatnią rundą trener Adamka - Andrzej Gmitruk pytał swego podopiecznego: "Dasz radę?". Odpowiedź nowego mistrza świata był krótka: "Tak". Mimo ogromnego zmęczenia, wręcz wyczerpania, Adamek zasłużenie triumfował. Za wywalczenie tytułu otrzyma około 100 tysięcy dolarów, zaś pokonany ponad dwa razy więcej (proporcje w honorariach wynoszą 65 do 35 procent na korzyść pięściarza, który wnosi pas do ringu).

 

 

http://boxing.ru/wp-content/uploads/2013/03/tomasz-Adamek-powraca2.jpg